Jak napisać dobre CV?

Z CV jest trochę jak z garderobą. Jest naszą pierwszą wizytówką – elementem, który ludzie dostrzegają i oceniają – często twardo i bezlitośnie, zanim jeszcze dokładnie się nam przyjrzą, zamienią z nami słowo, czy zdecydują się chociaż na chwilę odłożyć kawę, żeby głębiej pomyśleć nad naszą kandydaturą.

Okrutne? Dwa lata temu pomyślałbym tak samo, ale teraz, kiedy jako rekruter mam do czynienia z przynajmniej kilkudziesięcioma CV dziennie, wiem, że inaczej się nie da. Tak jak wszystkich gonią nas deadliny i jesteśmy zmuszeni dostarczyć najlepiej rokujących kandydatów w jak najkrótszym czasie.

We wpisie o rozmowie kwalifikacyjnej powiedzieliśmy sobie, że unikatowe skille i pilne zapotrzebowanie firmy stawiają kandydata w lepszej sytuacji od hordy humanistów aplikujących na swoją pierwszą w życiu „pracę biurową”. Owszem, ale nawet taką przewagę można sobie wsadzić tam, gdzie słońce nie dochodzi, jeśli nie poświęcimy przynajmniej chwili, żeby przemyśleć jak najlepiej „sprzedać się” w CV.

Po pierwsze: pani w szkole kłamała

No właśnie. Przykład CV jest jednym z ciekawszych paradoksów naszego systemu edukacji. Z jednej strony, te dwie złośliwe literki towarzyszą nam jak mantra już praktycznie od szkoły podstawowej, z drugiej jednak z czystym sumieniem mogę teraz powiedzieć, że opuszczając szkolne – ba, nawet uczelniane – mury, o prawidłowym pisaniu CV nie wiedziałem kompletnie nic.

W szkołach kwestię CV wałkuje się przede wszystkim na zajęciach z języków obcych jako jeden z bezmyślnych tematów do wkucia nowych słówek, mniejszą uwagę poświęcając formie, kolejności informacji, czy sprofilowaniu dokumentu pod daną ofertę pracy. Przede wszystkim należy jednak pamiętać, że na tamtym etapie nikt nie miał jeszcze żadnych specjalnych doświadczeń, którymi mógłby się pochwalić. Nauczyciele musieli więc pomóc nam sklecić cokolwiek z tak ważnych i przełomowych punktów naszej kariery zawodowej jak ukończenie podstawówki, zaliczenie testu gimnazjalnego, czy przygotowania do matury w porywach ewentualnie do pierwszej pracy na czarno przez trzy tygodnie w lipcu. Sprawa wygląda jednak zupełnie inaczej, gdy mamy już za sobą pierwsze prawdziwe doświadczenia zawodowe.

Wymieniaj od końca

To chyba najczęstszy błąd, który przewija się w przeglądanych przeze mnie profilach. Bardzo się cieszę, że twoim pierwszym doświadczeniem zawodowym było roznoszenie ulotek albo wciskanie emerytom garnków przez telefon, ale jeśli na późniejszym etapie masz na przykład dwa ciekawe doświadczenia w branży, w której rzeczywiście chcesz się rozwijać, to informacja ta nie jest dla mnie nijak przydatna i może spokojnie powędrować na koniec. Tajemnicą poliszynela w rekrutacji jest to, że mając do czynienia z osobą wypisującą kilka doświadczeń zawodowych, najczęściej bierze się pod uwagę tylko dwa ostatnie z nich. Lepiej więc, żebyś zaprezentował mi się jako Junior Java Developer niż sezonowa pomoc sprzedawcy w sklepie „U Jadzi” w 2007 roku.

Doświadczenie przed wykształceniem

Dożyliśmy czasów, w którym znaczna większość społeczeństwa nie pracuje w wyuczonych zawodach, a studia dzienne traktowane są przez wielu jako przedłużenie dzieciństwa. Nawet jeśli skończyłeś jakiś trudny i prestiżowy kierunek, miej świadomość, że choćby pół roku doświadczenia zawodowego w twojej docelowej branży będzie miało dla potencjalnego pracodawcy większe znaczenie, niż trzy zdobyte w pocie czoła fakultety.

Skoro więc rekruterom w swoim zapracowaniu… no dobrze, lenistwie, zdarza się nie czytać całego przebiegu kariery, nie licz też, że nie zachowają się tak samo w odniesieniu do dokumentu jako całości i zadbaj o prawidłową kolejność. To właśnie doświadczenie zawodowe, jakkolwiek krótkie by nie było, jest twoim najlepszym orężem w walce o pracę i powinno być wymienione na początku, aby przykuć moją uwagę już w pierwszej sekundzie. Tony CV konkurentów czekają, więc kolejnej sekundy możesz już nie dostać.

Jeśli nie celujesz w wyuczony zawód, wzmianka o wykształceniu może ograniczyć się zaledwie do ukończonego kierunku, czy nazwy szkoły średniej i profilu w przypadku technikum. Wypisywanie projektów wykonanych za murami szkoły lub uczelni, wyliczanie konferencji, w których uczestniczyłeś, czy rozwodzenie się nad badaniami do prac dyplomowych ma sens wyłącznie wtedy, gdy stanowisko jest ściśle związane z kierunkiem, albo gdy zwyczajnie starasz się o pierwszą w życiu pracę i chcesz zrobić cokolwiek, żeby dokument nie świecił pustkami.

Nie zostawiaj w CV miejsca na wątpliwości

Jestem rekruterem i być może jedyne co umiem, to rekrutować. Dla swojego własnego dobra załóż, że jestem po prostu tępy. Nie licz więc lepiej na mój przebłysk intelektu i zatroszcz się o to, żebym miał podane na tacy wszystko, co powinienem wynieść z twojego bujnego życiorysu.

Jeśli więc mam do czynienia z CV, w którym część o doświadczeniu ogranicza się tylko do gołej listy dat i stanowisk, z góry nastawiam się negatywnie. To trochę jak sprawdzanie wypracowania gimnazjalisty, który od niechcenia machnął zadanie domowe na znienawidzony przedmiot. Byle szybko, byle było, byle wysłać, mieć spokój i wrócić do oglądania Netflixa.

Czy o to ma chodzić? CV jest twoją pierwszą i w wielu przypadkach jedyną szansą na przekonanie mnie, że rzeczywiście się nadajesz. Jeżeli widzę, że ktoś nie przyłożył się porządnie nawet do tego, to z góry mogę wyciągnąć wniosek jak będzie traktował obowiązki służbowe.

Nie zakładaj, że osoba przeglądająca twoją aplikację odgadnie czym się zajmowałeś po samej nazwie stanowiska. Jeśli nawet będzie próbować, niekoniecznie musi to się skończyć korzystnie dla ciebie. Pod nazwą „asystentka zarządu” może się kryć zarówno etatowy zaparzacz kawy, jak i osoba, która trzęsie połową firmy. Dlatego zawsze opisuj swoje obowiązki w jak najdrobniejszych detalach.

Innym niedopatrzeniem, z którym często się spotykam, jest brak wyszczególnionych miesięcy w historii kariery. Jeżeli widzę wpis w stylu „Konsultant ds. obsługi klienta w firmie X: 2016-2017”, to uwierz mi – dużo prędzej pomyślę sobie, że pracowałeś tam dwa miesiące, niż dwa lata.

Wypisz słowa kluczowe

Nie bez powodu mówi się, że najlepszym przyjacielem rekrutera jest klawisz F3. W natłoku aplikacji bardzo często mechanicznie przeglądamy kolejne dokumenty sprawdzając przede wszystkim obecność słów kluczowych odpowiednich dla danego stanowiska. Skąd je bierzemy? Z tego samego miejsca, z którego możesz je wziąć i ty – wystarczy po prostu uważnie przeczytać ofertę, na którą aplikujesz.

Nie tak dawno temu pośredniczyłem w rekrutacji na stanowisko programisty specjalizującego się w platformie .NET (tzw. .NET Developer). Pojawił się kandydat wprost idealny, który jednak w CV przedstawił się jako programista C#, czyli języka programowania, który ściśle wiąże się z .NET. Kiedy zwróciłem mu uwagę, że w całym dokumencie nie pojawia się ani jedna wzmianka o .NET, pan był szczerze rozbawiony, jednak w krótkim czasie okazało się, że z kadr firmy, dla której rekrutowałem rzeczywiście przyszło zapytanie o doświadczenie kandydata z tą platformą. Gdyby więc aplikował bezpośrednio do firmy mojego klienta, prawdopodobnie jego marzenia o nowej pracy roztrzaskałyby się już na etapie CV.

Dlatego zapamiętaj: ważne jest wszystko. Każdy program, na którym pracowałeś. Każdy element zakresu obowiązków. Każdy możliwy synonim na wszystko powyższe. Aby być pewnym, że nie pominąłeś niczego ważnego, skopiuj sobie z oferty każdy punkt spośród wymagań lub obowiązków, który pokrywa się z twoim doświadczeniem na którymś z poprzednich stanowisk i najzwyczajniej w świecie wklej go w takiej samej formie do CV.

Nie bój się naginać faktów

Każde doświadczenie może być ważne jeżeli tylko udowodnisz mi, że takie jest. Po raz kolejny zahaczamy tutaj o kwestię dobrego sprofilowania CV pod ofertę. A sprofilować można przy odrobinie uporu wszystko. Pracowałeś na słuchawkach w szemranym call center? Gratuluję, masz już w takim razie za sobą pierwsze doświadczenia w zakresie reklamy. Musiałeś przecież niejednokrotnie bronić jakości produktu przed rozwrzeszczanym klientem. Jeśli dodatkowo sprawdziłeś owemu klientowi status jego przesyłki, możesz czuć się jak wytrwany specjalista do spraw logistyki. Do tego oczywiście początkujący tłumacz, bo pewnie nie raz zdarzył ci się kontakt z obcokrajowcem. Nie wspominając rzecz jasna o specjaliście do spraw administracji danymi, bo notatka z rozmowy na koncie klienta sama się nie wklepie. Obok siedział zapewne kolega, który zaczął miesiąc później i miał do ciebie na początku parę pytań. W ten oto sposób przeprowadzanie szkoleń masz już w małym paluszku.

Czy przesadzam? Na pewno. Prawdopodobnie w wielu przypadkach nie będzie tak różowo, zwłaszcza jeśli szukają kogoś z solidnym doświadczeniem w wąskiej dziedzinie, którego tobie brakuje. Ale gwarantuję, że co któryś rekruter widząc odpowiedni zakres obowiązków i słowa kluczowe na pewno pochyli się nad twoim CV i rozważy, czy jednak nie warto zaprosić cię dalej. Należy tworzyć sobie szanse, zamiast je zaprzepaszczać przesyłając niedopracowany życiorys. Dlatego pisząc CV staraj się przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie: Co takiego wyniosłem ze swojej poprzedniej pracy, co mogłoby choć trochę przydać mi się w tej, którą chciałbym dostać?

Kim jestem i czego chcę?

Coraz częstszą tendencją w CV jest krótki opis swoich celów zawodowych. Jako że główna uwaga rekrutera skupia się na początkowej części dokumentu, kandydaci wklejają go jak najwyżej – najlepiej aby znalazł się tuż pod nazwiskiem i danymi kontaktowymi, zanim jeszcze przejdziesz do wyszczególniania kolejnych doświadczeń zawodowych. Nie jest to element konieczny, ale moim zdaniem, jeśli sprofilujesz go pod ofertę, jest całkiem spora szansa, że zgarniesz dodatkowe plusy i rekruter założy, że jeśli dostaniesz tą pracę, będziesz chciał zostać w niej na dłużej, co w czasach obecnej rotacji na rynku pracy jest na wagę złota. Opis taki nie powinien przekraczać 2-3 linijek aby nie odwracać uwagi od doświadczenia, jednak być na tyle treściwy, by znalazło się w nim kilka ważnych informacji. Dlaczego jesteś dobrym kandydatem? Co daje ci satysfakcję zawodową? W czym chcesz się rozwijać? Co możesz zaoferować firmie?

Mierz siły na zamiary

Istotne błędy pojawiają się często na etapie wypisywania tak zwanych „umiejętności dodatkowych”. Przypomina to trochę wielki, pękający w szwach wór, do którego kandydaci próbują władować wszystko, bez względu na to, czy jest potrzebne, czy nie. Pamiętaj zatem, żeby wypisywać tylko te rzeczy, które rzeczywiście umiesz. Jeśli nie potrafisz opisać jak spędziłeś dzień w danym języku, to znaczy, że go nie znasz. Co z tego, że wpiszesz sobie prawo jazdy kategorii B, ostatnio za kółkiem siedziałeś dziesięć lat temu wioząc babcię do kościoła? Czy ten certyfikat, który ostatnio zrobiłeś jest rzeczywiście warty wzmianki, skoro w rzeczywistości zdałeś za ładny uśmiech i nie masz o temacie najmniejszego pojęcia? Takie rzeczy nie wyjdą co prawda na etapie CV, ale mogą skutkować dużymi nieprzyjemnościami na rozmowach kwalifikacyjnych lub w pierwszych dniach pracy.

CV – krótkie czy długie?

Jakiś czas temu czytałem, że CV powinno ograniczać się do jednej strony. Większej bzdury nie słyszałem od dawna. CV powinno mieć taką objętość, która jest ci potrzebna do dokładnego opisania swojego doświadczenia wiążącego się z docelową ofertą. Jakiekolwiek pójście na skróty w tym zakresie aby tylko zmieścić się na jednej stronie, jest strzałem w stopę.
Nie ma również górnego limitu. Jeżeli uznasz, że twoje osiągnięcia warte są trzech, czterech stron, czy nawet więcej, to jak najbardziej możesz się na tyle pokusić, ale tutaj mały spoiler: nikt tego nie przeczyta. Miej świadomość, że prawdopodobnie zostaną tylko sprawdzone słowa kluczowe i zakres obowiązków na ostatnich stanowiskach.

A może wkleję jeszcze tę czadową niebieską ramkę?

Daruj sobie. Forma graficzna CV i jakiekolwiek bajery nie mają kompletnie żadnego znaczenia, chyba że akurat aplikujesz na stanowisko web designera. Jedyną zasadą jest schludność i przejrzystość dokumentu. Pogrub kolejne miejsca pracy, podziel plik na wyraźne działy (doświadczenie, wykształcenie, umiejętności dodatkowe, itp.), upewnij się, że tekst jest dobrze sformatowany i nie ma w nim byków ortograficznych, nie zapomnij też o danych kontaktowych na samej górze.

Dodawać zdjęcie do CV czy nie?

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. W amerykańskich korporacjach rozpowszechnia się obecnie trend do unikania zdjęć w CV, aby z góry wykluczyć wszelkie możliwe przejawy dyskryminacji. Zdarzają się wręcz sytuacje, że rekruter ma obowiązek wyrzucić aplikację z fotografią do kosza. Biorąc pod uwagę zastraszająco szybką amerykanizację polskich zwyczajów biznesowych należy przypuszczać, że z czasem reguły te przyjdą również do nas. Póki co jednak, mimo iż sam uważam zdjęcie za zupełnie zbędne, znam przypadki kolegów po fachu, którzy negatywnie patrzą na jego brak, bo „lubią widzieć, z kim mają do czynienia”. Jeśli więc nie jesteś pewien, dodanie zdjęcia do CV jak na razie nie powinno ci zaszkodzić. Decydując się jednak na jego wstawienie, pamiętaj o zachowaniu powagi. Najlepiej, żeby fotografia była w stylu legitymacyjnym, w schludnym stroju, na jasnym tle i z wyraźnie widoczną twarzą. Wklejanie zdjęcia z imprezy, na którym otula cię ręka wymazanego gumką w Paincie kolegi nie będzie dobrym pomysłem.

CV po angielsku czy po polsku?

Jeżeli aplikujesz do małej, polskiej firmy, gdzie potrzeba znajomości angielskiego nie jest wspomniana, popisywanie się CV w tym języku może co najwyżej sprawić, że zostaniesz odebrany jako lekko nadęty, a gorzej wyedukowany pracodawca wpadnie w kompleksy i dla świętego spokoju skieruje twoją aplikację do niszczarki. Jeśli jednak firma jest globalna, znajomość angielskiego wymagana w stopniu wyżej niż komunikatywnym, a całe ogłoszenie jest jeszcze dodatkowo po angielsku, to wysyłając CV po polsku wystawisz kiepskie świadectwo własnej inteligencji i raczej na pewno nie masz co liczyć na telefon.

Unikaj prywaty

Czasami kandydaci chcąc się lepiej przedstawić wypisują rzeczy zupełnie zbędne i kompletnie niezwiązane z zawodową sferą swojego życia, które w dodatku działają na ich niekorzyść. Jesteś żonaty i masz dwójkę dzieci? Gratuluję wigoru, ale jedyne, co pracodawca może wynieść z tej informacji to to, że prawdopodobnie będziesz brał więcej urlopów na żądanie lub co jakiś czas zwalniał się z pracy z nagłą interwencją do szkoły swojej pociechy. Jeśli przedstawisz się jako świeżo upieczona mężatka, kryształowe kule hr-owców z góry wywróżą ci rychły urlop macierzyński. To wszystko oczywiście krzywdzące opinie i nie muszą mieć wiele wspólnego z rzeczywistością, ale na rynku pracy zdecydowanie lepiej dmuchać na zimne i nie pogrążać się na własne życzenie.

Jedynym odstępstwem od tej zasady może być wypisanie hobby. Z jednej strony nie uważam tego zwyczaju za szczególnie profesjonalny, bo i co mnie obchodzi, że ktoś lubi jazz i wspinaczkę wysokogórską. Z drugiej, może się w tym kryć pewien strategiczny plus dla ciebie – jeżeli w ofercie wymagana jest znajomość języka obcego, masz 99% pewności, że jego weryfikacja rozpocznie się właśnie od rzeczy, które wymieniłeś jako hobby, co przy dobrym przygotowaniu sprawi, że przynajmniej jedno z pytań pójdzie ci gładko.

Podsumowując

CV jest naszym jedynym i najważniejszym kluczem do przejścia przez pierwszy etap procesu rekrutacyjnego. Ba, określiłbym je nawet jako istotniejsze od całej twojej wiedzy i doświadczenia. Wiedza i doświadczenie są tylko towarem, który musisz sprzedać rekruterowi na tym z pozoru mało istotnym papierze, a jak wiadomo dźwignią handlu jest reklama. Mam nadzieję, że moje wskazówki pomogą ci zrobić to efektywniej, unikając jednocześnie najbardziej oczywistych błędów.

T.B.

Kategorie: HR

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *